Skip to main content Skip to footer

Soulution

Soulution 725

Soulution 725

Recenzje

Recenzja Soulution 720/721 w Hi-Fi i Muzyka

Dźwięk otoczył mnie nieskrępowaną dynamiką, błyskawicznym atakiem, świetną definicją i potężnym wolumenem. To było jak efekt wodospadu krystalicznie czystej wody, rozlewającego dookoła muzykę. Soulution oddał nie tylko dźwięki ją tworzące, ale także kunszt jej wykonania i towarzyszące emocje. Czy poprzez niezaangażowanie, rozumiane jako całkowita neutralność, można osiągnąć taki efekt? Skąd wiadomo, że wzmacniacz nie zostawia żadnej sygnatury na barwie systemu? Jak to się dzieje, że różne urządzenia, dobrze znane, dobierane pod kątem systemu jako całości, z wiarą w ich jakość, ale i ze świadomością ich ograniczeń, nagle odzywają się przez Soulution jak komponenty najwyższej klasy? Czy to Soulution zdejmuje z nich tajemnicze okowy, czy też sam w bliżej nieokreślony sposób porządkuje i doprowadza do perfekcji cały system? Czy coś wynika z jego parametrów, poza o kilka rzędów wielkości niższym niż zwykle poziomem zniekształceń? Pozostawiam te pytania bez odpowiedzi, bo nie ma większego sensu zaprzątać sobie nimi głowy wobec dźwięku tej klasy. Dźwięku, dla którego istotą pozostaje odtwarzana muzyka. Spójność brzmienia i wyrównanie zakresów są wzorowe, żaden nie dominuje, nie podkreśla odmienności własnego charakteru.

Zmiana wzmacniacza mocy na Ayre V-5 tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że Soulution 720 jest przedwzmacniaczem brzmieniowo idealnym. Różnica w dźwięku sprowadziła się do zmiany klimatu na nieco bardziej relaksujący, mniej napięty do skoku, delikatnie zaokrąglony. Dźwięk pozostał jednak soczysty i szybki.

Co w tej konfiguracji wnosi przedwzmacniacz? Znowu nic? Czy rzeczywiście pozwala tylko w pełni wykorzystać potencjał źródeł i wysterować końcówkę mocy? Obiektywnie, 720 najmniej wpływa na modelowanie brzmienia. Byłoby to trochę smutne podsumowanie. Może jednak działa jakaś magia w świecie hi-endu? Bo…

… przedwzmacniacz Soulution 720 odkrywa muzyczny mikrokosmos.

Końcówka mocy 710 do osiągnięcia pełnego potencjału wymaga stosowania przedwzmacniacza Soulution 721 (ewentualnie 720, jeżeli korzystamy z gramofonu). Dopiero z nim jest wysterowana jak należy i potrafi pokazać, jak fantastycznie barwnym i głębokim basem dysponuje. Podłączona bezpośrednio do odtwarzacza CD gra na pół gwizdka. Oszczędność finansów jest znacząca, niestety okupiona brzmieniowym kompromisem. Z takich właśnie kompromisowych odsłuchów rodzą się opinie o jej szczupłym czy przesadnie analitycznym brzmieniu. Jeżeli jednak posłuchacie 710 w konfiguracji, do której została przeznaczona, szybko zmienicie zdanie. Alpejska zima zamieni się w ciepłą wiosnę. Barwa dźwięku się nasyci i zyska pełnię. Pojawi się bogactwo niuansów i gra światłocieni tak intrygująca, że trudno się będzie oderwać od słuchania. To jest granie na abstrakcyjnie wysokim poziomie. Niezmiernie wyrafinowane i nie mające odpowiednika w świecie hi-endu.

Ten test to wyraz mojego najwyższego uznania dla dokonań Soulution. Dla wiedzy konstruktora Christophera Schürmanna i odwagi inwestorów z, będącej właścicielem marki, firmy Spemot – Cyrilla Hammera i Rolanda Manza, którzy nie bali się sfinansować ryzykownej idei. Egzotycznie drogich wzmacniaczy w samej Szwajcarii znalazłoby się przecież z tuzin, a przecież do tego dochodzą jeszcze Ameryka, Europa i Japonia. A jednak Soulution udało się zaproponować produkt, którego głównym wyróżnikiem nie jest bynajmniej szokująca cena, lecz najwyższej próby brzmienie. Udało się stworzyć to, o czym konkurenci mogą tylko mówić – wzorcowo neutralny i transparentny wzmacniacz, który niczego nie przekłamuje. Czy nowe modele – 711 i 701 – będą równie dobre? Szwajcarzy zdecydowali się na kolejny ryzykowny krok i wymienili zasilane liniowe na impulsowe. Czy słusznie? Wkrótce się przekonamy. Na razie wielkie brawa należą się zestawieniu odchodzącej już powoli z katalogu końcówce mocy 710 i jak najbardziej aktualnemu przedwzmacniaczowi 721. Ta para ma wszelkie dane po temu, by stać się legendą hi-endu i obiektem pożądania majętnych kolekcjonerów. W mojej osobistej ocenie to mistrzostwo świata. Fantastyczny i prawdomówny wzmacniacz, do którego większość z nas może tylko wzdychać.

Link do recenzji: Soulution 720/721 – Hi-Fi i Muzyka

Recenzja Soulution 720 w Hi-Fi i Muzyka

Po czym przychodzi ktoś z elektroniką Soulution i wszystko staje się widoczne jak na dłoni. Zaczyna się od różnic między kolumnami, a potem dochodzimy do różnic pomiędzy nagraniami. O kablach nie wspominam, bo nie próbowaliśmy ich zmieniać, ale nie zdziwiłbym się, gdyby słychać było nawet różnice w kolorze izolacji. Zauważyłem w tym momencie, jak niewiele zwracam uwagi na brzmienie samej elektroniki. Coś w tym jest. Z każdymi głośnikami gra inaczej, ale też z każdymi bardzo, bardzo dobrze. Dojrzały dźwięk bez słabych punktów, a przy tym niesłychana przejrzystość dla reszty toru, włączając w to tor rejestracji nagrania. „Les feuilles mortes” (czyli jak to u nas mówią „Jesienne liście”) brzmiały „cudniście”. W efekcie wysłuchałem całej płyty do końca, niewątpliwie marnując czas, który powinienem był poświęcić na odsłuch krytyczny. Na tym etapie był już bezkrytyczny.

Wzmacniacz Soulution to imponujący przedmiot, i sam w sobie może stanowić coś w rodzaju wyzywającej ozdoby. Postawiony w salonie, będzie przyciągał uwagę, a informacja o jego cenie wzbudzi oburzenie gości. Jednak poza aparycją jest to wspaniałe urządzenie do odtwarzania muzyki, najlepszy wzmacniacz, jaki słyszałem w kontrolowanych warunkach. Jak gra? Tak jak to, co do niego podłączymy, a nawet lepiej. Najchętniej zainstalowałbym go teraz we własnym domu i przynajmniej przez miesiąc przysłuchiwał się, jak grają z nim moje kolumny, źródła i płyty. Nie zrobię tego, bo i tak musiałbym go później oddać. 

Szwajcarski wzmacniacz jest bardzo neutralny i nie narzuca się reszcie systemu. Z każdymi zestawami brzmiał inaczej, bez wprowadzania swoich naleciałości. Okazał się znakomitym miernikiem kolumn. Pokazywał ich brzmienie takim, jakie faktycznie było, bez przeinaczania czy zaciemniania. Pozwalał je usłyszeć ze wszystkimi zaletami i niedoskonałościami. Soulution to marzenie recenzenta. Pełna precyzja urządzenia, które doskonale nadaje się do testowania kolumn. Odziera je z kolorowych opakowań i pokazuje ich prawdziwe brzmienie. A to bywa różne. Ten wzmacniacz to klasyczny tranzystor o zupełnie nie tranzystorowym brzmieniu. Jeśli jest się jego szczęśliwym posiadaczem, to spokojnie można usiąść w fotelu i prześwietlać wszystkie kolumny świata, mając praktycznie gwarancję ich prawdziwego brzmienia. 

Link do recenzji: Soulution 720 – Hi-Fi i Muzyka

Soulution 725

Nagrody

Soulution

Cennik

Cennik Soulution

Soulution

Dealerzy

Dealerzy Soulution

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Dowiedz się jak używamy plików cookies w naszej Polityce Prywatności.