Soulution 560
Dane techniczne
Zasilanie 220 – 240 V (50 – 60 Hz); 100 – 120 V (50 – 60 Hz)
Pobór mocy < 0,5 W w trybie czuwania, 100 W podczas pracy urządzenia
Wyjścia analogowe 1 × symetryczne (XLR); 1 × niesymetryczne (RCA)
Pasmo przenoszenia 0 – 200 kHz (DXD)
THD+N < 0,002% (20 Hz – 20 kHz)
Stosunek sygnału do szumu > 140 dB
Separacja kanałów > 130 dB
Impedancja wyjściowa 10 Ω zbalansowana (XLR) 10 Ω niezbalansowana (RCA)
Napięcie wyjściowe 4 VRMS zbalansowane (XLR); 2 VRMS niezbalansowane (RCA)
Prąd wyjściowy maks. 0,2 A (ograniczony przez obwód zabezpieczający)
Gama regulacji głośności 0 do – 79 dB w krokach co 1 dB
Wejścia cyfrowe AES/EBU, SPDIF-RCA, optyczne, USB, sieć
Wyjścia cyfrowe AES/EBU, SPDIF-RCA, optyczne
Formaty cyfrowe WAV, AIFF, FLAC, ALAC, DSF, DFF, DXD, MP3, AAC
Głębokość bitowa/częstotliwość próbkowania (maks.) AES/EBU: 24 bit/192 kHz; SPDIF: 24 bit/192 kHz; Optyczne: 24 bit/ 96 kHz; USB: 1 bit/5.64 MHz, 24 bit/384 kHz; Network: 24 bity/384 kHz, 1 bit/5,64 MHz
Wymiary (szer. x wys. x gł.) 442 × 143 × 448 mm
Waga ok 20 kg
LINK (zdalne włączanie) Sygnał sterujący 12 V
Soulution 560
Recenzje
Recenzja Soulution 560 w Hi-Fi i Muzyka
Uderzająca czystość brzmienia, wynikająca zapewne z minimalnych zniekształceń, powoduje, że muzyka odżywa, a każdy jej zakres jest traktowany z namaszczeniem godnym dworskiego rytuału. Bezbłędnie uchwycony, należnie doceniony i elegancko podany słuchaczowi – czego chcieć więcej? Ale przede wszystkim: jak to docenić? Tylko i wyłącznie na tle innych źródeł. W tym starciu CD-7 został wypunktowany jako lekko podkolorowany w średnicy. Co prawda, na tyle umiejętnie, by niektórzy nie zgodzili się z moją oceną, jednak po pewnym czasie może to przeszkadzać, podobnie jak reflektor doświetlający tylko część obrazu, gdy pozostała zasługuje na równie uważne traktowanie.
Soulution daje z siebie wszystko, by nie skupiać się na małostkach, lecz by patrzeć na muzykę całościowo. By zespolić poszczególne aspekty w jedną jakość. Jakość na poziomie najwyższych, jakie znam, składającą się z nieskrępowanej dynamiki, równoprawnych zakresów, klarowności i przejrzystości brzmienia, nieudawanej stereofonii oraz naturalnej barwy. Wygrywają na tym muzyka i jej odbiorca. Soulution 560 trafił do systemu, w którym niedawno testowałem przetwornik MSB The Analog DAC. To zacne dwuczęściowe urządzenie cieszy się opinią jednego z najlepszych na amerykańskim rynku. W porównaniu z Soulution widać, że jego brzmienie miało swój charakter, a jego twórca nadał mu zdecydowane cechy, takie jak płynność i łagodność, nawiązując w ten sposób do dźwięku analogowego. Uległem jego urokowi, jednak zastanawiałem się, dlaczego trzeba się uciekać do takich sztuczek. W końcu, odtwarzając muzykę z płyt winylowych, szukamy jak najbardziej dynamicznych wkładek, jak najczystszych brzmieniowo stopni korekcyjnych, tak, by wydobyć z czarnych płyt najczystszą muzykę. 560 w tym kontekście okazuje się znacznie bardziej analogowy niż przetwornik MSB. Soulution gra jak wzorzec, do którego można porównywać inne źródła cyfrowe. Pośród tych, które znam, jawi się jako kryniczny, nieskażony i naturalnie czysty. Tak jak w naturze bijące z ziemi źródło nigdy nie okaże się udziwnionym, sztucznie upiększonym czy kiczowatym obrazem. W tym właśnie tkwi wielkość brzmienia Soulution.
Podsumowanie będzie w formie odpowiedzi, o które się jednak pokuszę. Dlaczego tak trudno rozpisać się na temat brzmienia urządzeń Soulution? Bo nie ma się do czego przyczepić. Dlaczego Soulution deklasuje inne źródła cyfrowe? Bo pokazuje, jak są ułomne. Dlaczego Soulution tyle kosztuje? Bo trudno o taką jakość w promieniu 40 jednostek astronomicznych od Słońca.
Link do recenzji: Soulution 560 – Hi-Fi i Muzyka
Recenzja Soulution 560 w Hi-Fi Class
Soulution oferujący genialny bas, niezwykłą górę pasma, nie zapomina bowiem o średnicy. Ta jest gęsta, gładka, wydaje się neutralna, a mimo to naturalna (co nie chodzi zwykle w parze). Każdy ze słuchanych wokali zachwycał barwą, fakturą, naturalnością, swobodą, każdy wydawał się po prostu obecny w moim pokoju. Jakże genialnie oddana została słynna chrypa Louisa Armstronga, jaką charyzmę usłyszałem u Etty James, jaki feeling u Elli Fitzgerald, ileż nostalgii w głosie Evy Cassidy! Te nadzwyczajne doświadczenia czy wręcz przeżycia nie ograniczały się bynajmniej do wokali. Ostatnia płyta Rodrigo y Gabrieli, czyli dwie akustyczne gitary, zmiotła mnie z fotela niebywałą dynamiką i (przepraszam, za kolokwializm, ale doskonale tu pasuje) czystym, żywym ogniem, jaki ta sympatyczna meksykańska para z owych gitar potrafi wykrzesać. Równie precyzyjnie pokazane było każde szarpnięcie struny, piękne, pełne wybrzmienie, jak i wszystkie "efekty perkusyjne", które Gabriela wydobywa ze swojego instrumentu.
Niesamowita jest także skala dźwięku, jaką ten przetwornik potrafi zaserwować. Już kontrabas czy fortepian robiły ogromne wrażenie, ale przy wielkiej orkiestrze symfonicznej zbierałem przysłowiową szczękę z podłogi. Oczywiście, że fizycznych ograniczeń nie da się przeskoczyć i żaden system nie zbliża się ani w zakresie skali, ani dynamiki do orkiestry grającej na żywo. W warunkach domowych bardzo dobry system może pokazać jedynie namiastkę tego, co dzieje się na żywo. A jednak Soulution pokazał, że nie tylko pomieszczenie, nie tylko kolumny są ograniczeniem przy odtwarzaniu takiej muzyki. Źródło potrafi również sporo zrobić w tym zakresie.
560-tka zachwycała przede wszystkim swobodą, z jaką grała nie tylko Mozarta czy Beethovena, ale i Mahlera. Swoje robiła wspominana już potężna, ale i doskonale kontrolowana i definiowana podstawa basowa, cegiełkę dokładały wybitna rozdzielczość i selektywność, transparentność dźwięku oraz brak jakichkolwiek oczywistych ograniczeń w zakresie dynamiki. Urządzenie, które w taki sposób potrafi zagrać orkiestrę symfoniczną, zagra absolutnie wszystko. I grało, zarówno oparte na rytmie bluesa, rock'n'rollowe granie AC/DC czy "czarny album" Metalliki (pokazując niestety także jasno liczne słabości realizacji tej płyty). Nie złapałem Soulution na żadnych słabościach, nie potknęło się ani razu, bo nie można za potknięcia uznać jasno pokazanych słabości wielu, przede wszystkim rockowych i popowych płyt. Część takich nagrań pewnie wyleci z listy często odtwarzanych, ale też i właścicielowi 560-tki szkoda będzie na nie czasu, bo słuchanie tych dobrze zrealizowanych pochłonie go całkowicie.
Z Soulution 560 przesłuchałem ogromną ilość płyt, przede wszystkim płyt, bo to z nimi szwajcarski przetwornik błyszczał najbardziej. Gdy przychodziło do grania plików, nawet gęstych, nadal było bardzo, bardzo dobrze, ale... nie tak genialnie. Soulution gra dużym, pełnym, niezwykle dociążonym i namacalnym dźwiękiem. A że łączy te cechy z doskonałą selektywnością, nadzwyczajną rozdzielczością, transparentnością i bardzo, bardzo wyjątkowym połączeniem naturalności z neutralnością, efekt jest po prostu wybitny. Oczywiście aby to uzyskać, potrzeba jeszcze dorównującego mu klasą transportu CD, takiego jak Accustic Arts Drive II czy kilka innych z najwyższej półki. To połączenie to jedno z najlepszych źródeł cyfrowych, i źródeł w ogóle, jakie zdarzyło mi się u siebie słyszeć. Spójne, gładkie, dynamiczne, no i ten BAS! Gra właściwie każdą muzykę, a efekt zależy wyłącznie od jakości nagrania, bo doskonałe różnicowanie odtwarzanego materiału to niejako oczywista, wynikająca z wymienionych wyżej mocnych stron tego urządzenia, zaleta Soulution 560. Aż strach się bać, jak gra topowa 760-tka...
Link do recenzji: Soulution 560 – Hi-Fi Class
Recenzja Soulution 560 w Fidelity Online
Mit diesen praktisch unschlagbar guten Musikmaschinen kann man dauerhaft glücklich werden. Und angesichts ihrer hochwertigen, höchst eleganten Verarbeitung – das schon traditionelle Sahnehäubchen bei Soulution – haben sie gute Chancen, zu lebenslangen Partnern in Sachen Musik zu werden. Das gilt auch und insbesondere für die neue „kleine“ Stereo-Endstufe 511, die mich restlos und nachhaltig überzeugt hat.
Und so ist es. Die Auflösung, die mir bei Alice Paba mit ihrem sowieso vielfach „eingedampften“ und massenkompatibel abgemischten Pop-Stoff aus dem Süden eben noch herzlich egal sein konnte, gewinnt mit dem Soulution 560 bei der 2004 auf dem Label Naïve erschienenen Einspielung mit der Sopranistin Ingrid Perruche und der Sinfonia Varsovia unter Alain Altinoglu einen anderen Stellenwert. Denn bei diesen spezifisch polnischen Klagegesängen, die den 1933 geborenen Komponisten eine Zeitlang sogar in die Popcharts katapultierten, zählen feinste Details und subtilste Nuancen. Gorecki, der an sich zur europäischen Avantgarde gerechnet wird, erinnert hier mit quasi archaischem Minimalismus an den baltischen Meister der kontemplativen Schlichtheit, Arvo Pärt. Wie bei dem klugen Estländer sind es auch bei dem grüblerischen Polen die Zwischen- und Untertöne, die wichtige Inhalte transportieren, die Wahrheiten jenseits der Partitur verkünden. Und die Soulution-Kombination von 560 und 511 verrät, welche riesige Menge Herzblut in diese Aufnahmen geflossen sein muss und mit wie viel Konzentration um eine Deutung gerungen wurde, die dem nur vordergründig simplen Opus gerecht wird.
Der 1986 geborene Ostwestfale Moritz Ernst beherzigt bei seinen Haydn-Interpretationen die Erkenntnisse der Historischen Aufführungspraxis, pedalisiert sparsam, präferiert ein moderates Non-Legato-Spiel, das den modernen Konzertflügel behutsam in die Nähe des Hammerklaviers rückt, ohne krampfhaft „authentisch“ wirken zu wollen. Die Aufnahme liefert ein getreues Abbild des nicht allzu großen Saals und der reichen Klangfarben des Steingraeber-Flügels, sie erlaubt tiefe Einblicke in Ernsts großbogigen, auf sehr plastische Artikulation und adäquat „sprechende“ Phrasierung abhebenden Ansatz. Hier kommt nicht der zopfige „Papa Haydn“ zu Wort, sondern ein hinterfragender Architekt intelligenter Klaviermusik, der hinter seinem manchmal federleichten Konversationston gewichtige Wahrheiten zu verhandeln wusste – und der in dem Peter-Feuchtwanger-Schüler Moritz Ernst einen ebenso nachdenklichen wie technisch versierten Sachwalter gefunden hat. Die Soulution-Kombination als Dritte im Bunde flankiert Moritz Ernsts grundsätzlich rationalen, völlig ohne Effekthascherei auskommenden Zugriff mit angemessener Zurückhaltung und lässt die tontechnisch fehlerfreie Produktion mit hyperkorrekter Rekonstruktion des Aufnahmeraums und völliger Verfärbungsfreiheit für sich sprechen.
Szenenwechsel: Wenn besagte Klavier-CD eine Labsal für den Kopf ist, dann bedient die junge Bluessängerin Cassie Taylor mit ihrem Album Out Of My Mind ziemlich perfekt den Bauch und die Seele. Mit Blues-Slowfood, das rockt, aber nicht weh tut, das im Gegensatz zum Rock- und Pop-Mainstream ordentlich, wenngleich nicht wirklich audiophil in Nullen und Einsen gebannt wurde. Die Soulution-Kombi sagt mir, wenn Cassie – übrigens die Tochter der Blues-Legende Otis Taylor – in den Anmach-Balladenmodus umschaltet. Sie verschweigt aber auch nicht, dass die junge Sängerin nur gut schauspielert, wenn sie wie eine verruchte Soul-Diva zu klingen versucht. Da ist sie wieder, diese manchmal gar nicht willkommene Ehrlichkeit, die den, der sie nicht gewohnt ist, zunächst ziemlich irritieren kann. Denn wo Soulution draufsteht, kommt nichts Geschöntes, nichts Aufgehübschtes, nichts gnädig Gesoftetes heraus. Sondern die Wahrheit, nichts als die Wahrheit. Andererseits lässt sich die Schweizer Ausnahmeelektronik aber auch nicht dazu verleiten, Fehler ins Unermessliche aufzublasen oder sich gar als unerwünschte Lupe für aufnahmetechnische Unzulänglichkeiten zu gerieren. Dem wirkt schon der ganz unschweizerische Drive entgegen, der für hohes Fußwipp-Potenzial sorgt.
Link do recenzji: Soulution 560 – Fidelity Online
Recenzja Soulution 560 w SoundStage Ultra
I first played the title track of Donald Fagen’s Morph the Cat (16/44.1 AIFF, Reprise). The Soulution 560 had a smoothness that I described in a phone call to Doug Schneider as “analog.” I then thought that this descriptor, at least as applied to digital sound, has become largely meaningless. Most digital sound, as reproduced by a reasonably high-end system, lacks the blatant digital artifacts that were easily apparent as recently as ten years ago.
I listened to “Morph the Cat” again. The drums were certainly punchy, as usual, and the bass guitar was unusually articulate and weighty -- but again, not completely unlike what I’ve heard from some other components. Then Fagen began to sing -- and this was where my “analog” comment had come from. Fagen’s voice was simply clearer than I’d heard it before. At 1:22 into the track, Fagen hits a note that sounds just slightly out of his comfort range. Through the 560, I could more easily hear this than ever before. It was obvious, not something I had to strain to hear. It wasn’t irritating or anything -- just there, easily audible.
“Please Read the Letter,” from Robert Plant and Alison Krauss’s Raising Sand (24/96 AIFF, Rounder), was amazingly forthright. It was obvious to me that Plant’s voice had been mixed to be more pronounced than Krauss’s -- I’d noticed this before, but now it was obvious in a way that made me question the mastering of the recording. If I concentrated on Krauss’s voice, I could follow her performance, but I wanted her level brought up just a bit. I next loaded the same track from Tidal (16/44.1 FLAC, Rounder), and the difference in resolution was easy to hear. In Tidal’s CD-quality version, the percussion sounded looser, with less impact, and the voices were less distinct from each other. This was one of the few times in recent memory when I was disappointed in the sound coming from Tidal. The 560 just sounded so good with the hi-rez file that going directly to a lower-rez version of the same recording was almost jarring. The 560 let me easily hear differences among various versions of the same recordings.
The Soulution 560 is the total package. Its feature set will let it easily fill the role of centerpiece of an all-digital system. Its two sets of analog outputs can be used simultaneously, and its many digital outputs open up a number of interesting system-configuration scenarios. Except for its remote control, its build quality and ergonomics are in keeping with its high price of $35,000.
Overall, the 560 easily produced the best sound I’ve heard in my system. It made me forget the debate of analog vs. digital, and encouraged me to just explore my music collection and forge ahead to discover new music.
Link do recenzji: Soulution 560 – SoundStage Ultra
Soulution 560
Nagrody
Soulution 560 – Hi-Fi i Muzyka – Nagroda Roku 2016

Zobacz także
Soulution
Cennik
Cennik Soulution
Link: Cennik Soulution
Soulution
Dealerzy
Dealerzy Soulution
Link: Dealerzy Soulution