Skip to main content Skip to footer

Soulution

Soulution 525

Soulution 525

Recenzje

Recenzja Soulution 525 w Soundrebels.com

Gdybym miał prześledzić poszczególne zakresy częstotliwościowe, wyglądało to tak. Bas bez oznak wycinania żyletką, czyli rysowany nieco grubiej, ale również bez buły, środek dobrze zdefiniowany barwowo, a góra otwarta, jednak nie wyrywająca się do życia w swoim świecie, tylko przy dobrym naświetleniu wydarzenia muzycznego delikatnie stonowana. Niemożliwe? To nie jest sygnatura Soulution? Owszem, możliwe i myślę, iż dobrze stało się, że udało mi się go posłuchać, gdyż tak jak kilka innych urządzeń i systemów na wystawach audio w odpowiednich warunkach, nareszcie pokazał swoje prawdziwe ja.

Kolejnym krążkiem był lekki koncertowy free-jazz na cztery saksofony barytonowe i perkusję Bluiett Baritone Nation „Libation For The Baritone Saxophone Nation”. I jak? Podobnie do rocka, czyli z energią nisko schodzących dęciaków, natychmiastowością zmiany tempa grania i mocy akcesoriów perkusisty. Nic tylko słuchać. Oczywiście całość konsekwentnie niosła znamiona zaskakującej jak na opinie wielu rozmówców plastyki, jednak ani trochę nie odbierałem tego jako zła, a jedynie swoistego sznytu.

Jak wynika z powyższego testu, zajmowana pozycja w cenniku Soulution ma swoje, co prawda bardzo przyjemne w odbiorze, ale bez dwóch zdań pewnego rodzaju reperkusje w oddaniu prawdy o wydarzeniach muzycznych. Jednak jak wspomniałem, to nie jest siłowe naginanie prawd rządzących światem do swoich upodobań, tylko lekkie ukierunkowanie procesu słuchania muzyki w stronę przyjemności. Naturalnie przy znacznie bardziej ofensywnych kolumnach od moich owa oferta brzmieniowa lekko ewoluuje, jednak jestem dziwnie przekonany, że tytułowy pre – power (525/511) nadal będzie odznaczać się pokazaniem świata w kojących nasze narządy słuchu, niż agresywnych nutach. Czy to źle? Jak pisałem, to zależy. Ja mam bardzo gęsty zestaw, a mimo to było z werwą i rozmachem. Zatem nie trzeba być omnibusem, aby wysnuć teorię, iż przy aplikacji w bardziej neutralny tor, nasi bohaterowie dla wielu z Was mogą być trafieniem w przysłowiowa dziesiątkę.

Chodzi bowiem o to, iż pomimo bezwzględnej kontroli w całym paśmie jego dźwięk bezdyskusyjnie zasługuje na miano jedwabiście … kremowego. Szukając jakiejś recenzowanej przez nas analogii, do której moglibyśmy odnieść walory soniczne tytułowej parki moje pierwsze myśli powędrowały w kierunku dzielonej referencji Audioneta – STERN & HEISENBERG. Oczywiście intensywność i wolumen w wykonaniu Berlińczyków szły o krok, czy nawet dwa dalej, jednak jeśli chodzi o sam sznyt, estetykę grania, to oba sety ewidentnie grały do tej samej bramki. Mając jednak na uwadze ich słodką jedwabistość należy jednak pamiętać również o niezwykłej rozdzielczości i zdolności różnicowania jakości dostarczonego sygnału.

Całe szczęście, pomimo całej wspominanej dotychczas kultury i opanowania godnego rezydującego w Zurichu doświadczonego bankiera, zestaw Soulution potrafił obudzić w sobie prawdziwą bestię i dosłownie wgnieść słuchaczy w fotel tak bezpardonowym atakiem, jak i ogromem informacji wynikającym z jego wybornej rozdzielczości. Czy to będzie wwiercający się w naszą korę mózgową rozwibrowany riff, czy bezlitośnie kopiąca po trzewiach podwójna, stopa możemy mieć pewność, że z łatwością zdefiniujemy ich pozycję na niezwykle precyzyjnie nakreślonej scenie, jak i formę obsługującego je jegomościa. W dodatku ów natłok informacji wcale nie powoduje przesytu, gdyż szwajcarska dzielonka wręcz obsesyjnie skupia się na oddaniu pełni drzemiącego w materiale źródłowym ładunku emocjonalnego, lecz z równym pietyzmem dba o to, by nic od siebie nie dodać i po prostu nie przedobrzyć popadając w zbytnią ofensywność, czy wręcz niezrozumiałą agresję.

Soulution 525 & 511 to zestaw nieoczywisty i niebanalny, gdyż łączy industrialny minimalizm swej szaty wzorniczej i ultra nowoczesne układy wewnętrzne z niezwykle gładkim i homogenicznym brzmieniem zadając tym samym kłam twierdzeniom o technologicznej bezduszności. Jest w pełni namacalnym dowodem, że to nie konkretna topologia, układ, czy konfiguracja determinują finalne brzmienie urządzenia, lecz jedynie mniej, bądź bardziej umiejętna ich aplikacja. A ekipa Soulution na tym polu osiągnęła prawdziwe mistrzostwo.

Link do recenzji: Soulution 525 – Soundrebels.com

Recenzja Soulution 525 w Hi-Fi i Muzyka

Niech zatem nikogo nie zmyli zdystansowany ton dalszych akapitów. Preamp Soulution jest bowiem fantastyczny! Jego brzmienie jest perfekcyjne i doszukiwanie się w nim wad wyglądałoby na nieporozumienie.

Soulution 525 gra otwarcie i odważnie. Jest w nim pewna niezaprzeczalna śmiałość – tak w artykułowaniu dźwięków, jak i rozstawianiu instrumentów na scenie. Chwilami ulegałem iluzji, że jakiś fragment pasma jest faworyzowany. Szybko się jednak okazywało, że wynikało to ze specyfiki nagrania, a nie urządzenia. Szwajcarski przedwzmacniacz faworyzuje bowiem… każdy zakres, czyli pozostaje neutralny, lecz na jakimś wyższym, trudnym do uchwycenia szczeblu muzycznej intensywności. To coś w rodzaju grania pełną piersią, z entuzjazmem i rozmachem. Takiego, w którym poświęcenie tajemniczości, dyskrecji czy szczypty romantyzmu pozwala na bardziej bezpośredni kontakt słuchacza z muzyką.

Kiedy testuję urządzenie o podobnym temperamencie, to częściej niż zwykle na talerzu odtwarzacza lądują płyty z klasyką. Tak było i tym razem. Soulution zapewniał dźwięk bez przytłumienia, które często przeszkadza w odbiorze takiego repertuaru. A zdarza się ono czasem nawet w hi-endzie. Dobroczynny wpływ 525 najbardziej można docenić właśnie w symfonice oraz w utworach fortepianowych.

Dotychczasowe obserwacje układają się w obraz brzmienia z charyzmą. Soulution gra w sposób zaangażowany, jakby narzucając słuchaczowi własne warunki. Ale czy taki obraz muzyczny nie jest przypadkiem zaprzeczeniem neutralności? I czy nie zapodział się gdzieś po drodze deklarowany przez producenta ideał przejrzystości? Odpowiedź na pierwsze pytanie przynosi analiza średnicy pasma. Jest ona płynna i muzykalna, wolna od śladów stereotypowo rozumianej lampowości. Rozpiętość barw zmieści wszystko, co dostarczy źródło, przy czym ich nasycenie zdumiewa opanowaniem i zdrowym rozsądkiem. Można odnieść wrażenie, że konstruktor chciał zdusić w zarodku wszelkie pokusy stworzenia brzmienia odrobinę choćby ładniejszego niż w rzeczywistości. Moim zdaniem – było warto, bo osiągnięty efekt pozwala na wczucie się w istotę muzyki, bez rozpraszania uwagi dodatkowymi ozdobami. 

Dźwięk 525 nie potrzebuje żadnych ozdób. Wystarczy, że nie stłumi nawet ledwie słyszalnej informacji na płycie. Opisywana wcześniej energetyczność nie stoi w sprzeczności z przejrzystością jako taką. W wykonaniu Soulution 525 przejrzystość przyjmuje postać krystalicznej czystości. Ten element, wraz z wyśrubowaną mikrodynamiką, daje brzmienie dźwięczne i donośne. Ci, którzy preferują ciche słuchanie, będą doskonale wiedzieli, co mam na myśli. Niezależnie od poziomu wysterowania (no, może prócz samego dołu skali), żaden dźwięk nie ginie, ani nawet nie blednie.

Link do recenzji: Soulution 525 – Hi-Fi i Muzyka

Soulution 525

Nagrody

Soulution

Cennik

Cennik Soulution

Soulution

Dealerzy

Dealerzy Soulution

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Dowiedz się jak używamy plików cookies w naszej Polityce Prywatności.