Harbeth C7ES-3 XD
Recenzje
Recenzja Harbeth C7ES-3 XD w Hi-Fi i Muzyka
W największym skrócie: Harbeth to plastyczna i aksamitna średnica, która gwarantuje jedyną w swoim rodzaju muzykalność. Do tego fizjologiczna góra oraz niezły, choć nadal monitorowy bas. Taki skrót nie oddaje jednak esencji brzmienia; podobnie można przecież podsumować wiele innych głośników. Aby wejść w świat Harbetha, trzeba się oprzeć pokusie porównań i zamiast na ocenianie, nastawić się na słuchanie.
Pomimo braku dźwiękowych przynęt szybko zaczynamy zdawać sobie sprawę, że jednak dzieje się coś specjalnego. Coś, co rzadko, o ile w ogóle, zdarza się w kolumnach innych firm. Pomiędzy słuchaczem i dźwiękiem nawiązuje się trudna do opisania więź. Zaczyna obowiązywać jakieś niepisane prawo psychologii słuchu, które sprawia, że czujemy się wręcz przyklejeni do fali akustycznej, jaka do nas dociera. Harbethy mają w sobie coś, co się wymyka racjonalnej analizie i co stanowi zapowiedź tak poszukiwanej przez wielu melomanów magii.
A tajemnica owej magii kryje się nigdzie indziej, jak w średnicy. Nie wiem, czy jestem w stanie oddać jej maestrię, ale spróbuję. Pierwszym określeniem, jakie się nasuwa w opisie, jest dźwięczność. Wynika ona między innymi z kapitalnej reprodukcji dźwięków cichych. Czyli takich, które słuchane na tanim sprzęcie, wsiąkają w ogólną masę brzmieniową. Oczywiście każde głośniki klasy hi-end bez trudu uwalniają je z tej pułapki i odpowiednio naświetlają, ale Harbethy robią to po swojemu. Nie poprzez podbicie czy też sztuczki przypominające działanie filtru loudness, lecz przez wyraźniejsze lokalizowanie tych dźwięków w przestrzeni. A zatem czas na krótką dygresję stereofoniczną.
Moim zdaniem maestria Harbethów polega na tym, że owszem, pokazują taką głębię barw, jaką naprawdę rzadko można spotkać we współczesnych głośnikach, ale pozostają na tyle elastyczne, by w odpowiednich proporcjach oddać gradację nasycenia średnicy – od rozwodnienia typu plakatowego, poprzez pastele, aż do wspomnianych głębi, przypominających farbę olejną. Oczywiście te trzy kroki to tylko zapis umowny. C7ES-3 XD pokazują bowiem tyle odcieni, że nawet zaawansowana terminologia plastyczna nie wystarczyłaby do ich określenia.
Oprócz bogactwa barw imponuje swoboda prezentacji. Pomimo że nie brak dźwięków wyraźnie dociążonych, zachowana jest także pewna lekkość i przejrzystość. Nie odnotowałem nadmiernego zagęszczenia środka. Nie ma też oznak ospałości. Jest za to powiew krystalicznie czystego powietrza, kultura i sprężystość. Owszem, wszystko zostało doprawione nutką miękkości, ale nawet ona jest dokładnie odmierzona i kontrolowana.
Bo emocje muzyczne mogą być różne – raz będzie to przeżycie mistyczne, innym razem końska dawka adrenaliny. Co kto lubi i nie ma jednej recepty dla wszystkich. Właśnie na tym od lat zarabia Alan Shaw. Chcecie usłyszeć, jak brzmi bardziej purpurowy odcień purpury? To może sięgnijcie po album Deep Purple i posłuchajcie po cichu. Koniecznie na Harbethach.
Link do recenzji: Harbeth C7ES-3 XD – Hi-Fi i Muzyka
Harbeth C7ES-3 XD
Nagrody
Harbeth C7ES-3 XD – Hi-Fi i Muzyka – Wyróżnienie Roku 2024

Link: Harbeth C7ES-3 XD – Hi-Fi i Muzyka – Wyróżnienie Roku 2024
Harbeth C7ES-3 XD
Galeria
Zobacz także
Harbeth C7ES-3 XD
Dane techniczne
Harbeth
Cennik
Cennik Harbeth
Link: Cennik Harbeth
Harbeth
Dealerzy
Dealerzy Harbeth
Link: Dealerzy Harbeth