DeVore Orangutan O/96
Recenzje
Recenzja DeVore Orangutan O/96 w Hi-Fi Choice
Choć patrząc na te (relatywnie) szerokie fronty, trudno w to uwierzyć, to dobrze ustawione DeVore po prostu znikają z pokoju, pozostawiając słuchacza sam na sam z muzyką. Jedną z pierwszych płyt, których słuchałem, była przygotowana m.in. przez pana Kiuchi w ramach serii Hi-Q (XRCD24) 1 Symfonia Mahlera pod Giulinim. Orangutany zbudowały dużą, w każdym z trzech wymiarów, stabilną scenę, układając wielką orkiestrę symfoniczną w półokręgu za linią kolumn. Świetnie poradziły sobie z budowaniem kolejnych planów, a i dynamika, nawet jeśli nie jest to akurat jedno z najbardziej monumentalnych dzieł tego kompozytora, robiła duże wrażenie.
Na koniec kilka słów jeszcze o prezentacji wokali i (raz jeszcze) muzyki akustycznej. Przy całej tej energetyczności grania, świetnym prowadzeniu tempa i rytmu Orangutany 96 zachwycały wyrafinowaniem, umiejętnością oddania barwy i faktury głosów oraz instrumentów godnych tego, co bardzo dobry SET na triodach 300B ma do zaoferowanie w tym zakresie. Pięknie renderowały trójwymiarowe postaci, na pierwszym planie tak namacalne, tak obecne, że wystarczyło wyciągnąć rękę, by dotknąć Elli Fitzgerald, Etty James, Evy Cassidy itd. Kapitalnie zabrzmiał z winyla "Koncert z Kolonii" Jarreta. Jego fortepian był wielki, ciężki, acz maestro grał na nim z polotem, fantazją, wydobywając z niego ogromną paletę dźwięków. Kontrabas Raya Browna na "Soular Energy" powalał potęgą i szybkością, zachwycał długimi wybrzmieniami. Cudownie naturalnie, chwilami gładko, a potem ostro brzmiały skrzypce Carmignioli na krążku z muzyką Vivaldiego. Również moje ulubione dęciaki – trąbki, saksofony czy puzony na dobrych nagraniach nie dość, że kipiały wprost energią, to jeszcze materializowały się kilka metrów przede mną i wystarczyło zamknąć oczy, by magia tej prezentacji działała w 100%, zabierając mnie na kolejne koncerty. Piękne, ale i klasowe granie!
Dźwięk, zwłaszcza z SET-em na 300B, był niezwykle naturalny, wręcz organiczny i przekonujący. Testowany model jest chyba jeszcze nieco bardziej wyrafinowany, przemyca jeszcze więcej informacji w tej nadzwyczajnie spójnej, zwykle gładkiej, ale też czystej i transparentnej prezentacji. Przy dobrych nagraniach koncertowych trafiałem dzięki tym kolumnom wprost na sale koncertowe, przeżywając podobne emocje do tych, których faktycznie doświadczam, będąc uczestnikiem takich wydarzeń. Rodzaj muzyki nie ma właściwie znaczenia. Oczywiście kolumny mają pewne ograniczenia dotyczące przede wszystkim skali prezentacji, bo to w sumie nie tak duże podłogówki, ale i tak radzą sobie świetnie z rockiem czy symfoniką. Instrumenty akustyczne i wokale zachwycają naturalnością i namacalnością, elektryczne natomiast ogromnymi pokładami energii i dynamiki. Słuchanie muzyki z Orangutanów O/96 nigdy nie jest nudne, nawet gdy daną płytę zna się już na pamięć. Można z nimi spędzać wiele godzin i zamiast zmęczenia po każdym krążku natychmiast szuka się kolejnego. Dodam jeszcze, że Orangutany zagrają bardzo dobrze z każdym wzmacniaczem, acz moim zdaniem najwięcej magii będzie pewnie zawsze ze wzmacniaczem lampowym, najlepiej SET-em i to niskiej mocy. Jeśli szukacie głośników do tego typu wzmacniacza, koniecznie posłuchajcie propozycji Johna DeVore. Jeśli macie mocny piec, ale cenicie sobie szybkość, przestrzenność, namacalność i naturalność dźwięku, to też powinniście te kolumny odsłuchać. Są po prostu znakomite i sprawdzą się w każdym wysokiej klasy systemie.
Na pozór proste i nieco vintage'owe, pokazują, na czym polega dźwięk z wysokiej półki i to już z kilkuwatowymi wzmacniaczami
Link do recenzji: DeVore Orangutan O/96 – Hifichoice.pl
DeVore Orangutan O/96
Nagrody
Zobacz także
Devore Fidelity
Cennik
Cennik DeVore Fildelity
Link: Cennik DeVore Fidelity
Devore
Dealerzy
Dealerzy Devore Fidelity
Link: Dealerzy Devore Fidelity