Air Tight ATM-211
Recenzje
Recenzja Air Tight ATM-211 w Hi-Fi i Muzyka
Brzmienie 211 mnie zaskoczyło. Różniło się diametralnie od dobrze mi znanych KT88. Nie czułam „magii lamp”, czaru ani ciepła. A jednak zupełnie to nie przeszkadzało, ponieważ monobloki grały zaskakująco precyzyjnie, a przy tym równo i dość gęsto. Brzmienie nie było zimne; raczej lekko schłodzone, ale klarowne i nieprzyzwoicie szczegółowe. W „Requiem” Mozarta nie słychać było monumentalizmu kościelnych sklepień, ale wyraźnie odczuwało się przestrzeń. Źródła pozorne były precyzyjnie zlokalizowane, a scena nieco oddalona. Wyraźnie zarysowana, wychodziła nieco poza szerokość rozstawienia kolumn. Wszystko było realne. Instrumenty wyraźne, jakbym uczestniczyła w koncercie. Soprany naturalne, bez rażących wyostrzeń świdrujących w głowie. Dobrze zarysowane detale umożliwiały dokładne wskazanie rozlokowanych na scenie instrumentów i chóru. Całość była plastyczna, zrównoważona i energiczna.
Air Tight ATM-211 to niezapomniana podróż do wnętrza muzyki. Żadnej z płyt nie zdąży pokryć kurz, bo każda, nawet ta świetnie znana, stanie się nowością. Rozbudzona ciekawość sprawi, że całą płytotekę przesłuchamy od A do Z. Z wypiekami na twarzy. Oto wpływ wspomnianego Deminga i Ishikawy na audiofilski świat – jakość dostarczająca niezapomnianych przeżyć.
Czy trzeba czegoś więcej?
Od pierwszych dźwięków można było stwierdzić, że japoński wzmacniacz niewiele ma wspólnego z brzmieniem klasycznej lampy. Przypominał raczej wyrafinowany tranzystor lub wzmacniacze oparte na triodzie 845, z którymi się wcześniej zetknąłem. Przewyższał je jednak pod wieloma względami. W brzmieniu urzekała niezwykła spójność i gładkość przekazu. Nadzwyczajna rozdzielczość i przedstawianie szczegółów nagranych na płytach nie przeszkadzały w odbiorze. Przeciwnie, dodawały muzyce wiarygodności i namacalności.
Bas okazał się precyzyjny, zróżnicowany i naturalny. A przy tym krótki, gdzie potrzeba, bez zbędnego przeciągania. Fortepian i kontrabas w dolnych rejestrach, drganie strun, ich szarpnięcia, uderzenia w nie młoteczkiem, jak i brzmienie kotłów w symfonice, drgania ich membran po uderzeniu i rozdzielczość przedstawiły mi się w sposób niedościgniony nawet dla znacznie droższych konstrukcji. Odniosłem wrażenie obecności instrumentów w pokoju! Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wcześniej doświadczył takich doznań, słuchając sprzętu. Spektakularny muzyczny teatr zawitał do mojego domu za sprawą ATM-211. Szkoda, że nie na zawsze.
Link do recenzji: Air Tight ATM-211 – Hi-Fi i Muzyka
Recenzja Air Tight ATM-211 w Highfidelity.pl
Zacznę od elementu, który w zasadzie nie jest dla mnie najważniejszy, a na pewno nie był do czasu gdy posłuchałem u siebie kolumn Hansen Audio Prince V 2, a teraz Bassoonów z 211-tką, czyli od basu. To co mnie tak bardzo zaskoczyło to niesamowita szybkość i siła ataku. Właściwie najbardziej akuratnym słowem byłaby tu „natychmiastowość” i może hmm..., „nieodwołalność /konsekwencja”. To drugie określenie może być już całkiem niejasne, więc spróbuję wyjaśnić – otóż zdarza się wcale często, że przy odtwarzaniu muzyki pewne rzeczy zostają niedokończone. Przykład – przytaczane uderzenie pałeczki w bęben niesie za sobą pewien ciąg zdarzeń – w uproszczeniu to: samo uderzenie, sprężyste ugięcie się membrany i powrót do stanu pierwotnego (akcja i reakcja).
Często ta sekwencja nie jest dokańczana – jest jakieś uderzenie pałeczki i tyle – a Air Tight pokazuje konsekwentnie, nieodwołalnie cała sekwencję i każdy jej element słychać! Niewiele wzmacniaczy to potrafi.
Mnie, czyli osobie słuchającej na co dzień na 300B i tubie, wokale wydawały się minimalnie mniej namacalne, nie aż tak pełne emocji, jak to mam na co dzień. Tyle, że najbardziej było to słyszalne na początku odsłuchów, a im dłużej słuchałem testowanego wzmacniacza tym mniej zwracałem na to uwagę. Po – góra – trzech dniach gotów byłem przysiąc, że to jak ATM-211 pokazuje barwę, czy strukturę głosów, jak oddaje emocje wokalistów/wokalistek jest wszystkim, czego oczekuję od wybornej prezentacji.
Jak już zasugerowałem na początku ATM-211 trafił do bardzo wąskiego grona wzmacniaczy, które bardzo, bardzo chciałbym mieć. Na dobrą sprawę nie potrafię wskazać jego słabych stron. Oczywiście są pewne niedogodności użytkowe – tylko jedno wejście, czy osobne potencjometry dla każdego kanału. Na upartego jako mankament można dodać też moc, która oczywiście nie będzie wystarczająca dla trudniejszych kolumn. Tyle, że tak naprawdę to przecież nie są wady, czy mankamenty tego urządzenia, ale jego cechy użytkowe, na które nabywca godzi się w momencie kupna.
Dźwiękowo natomiast nie widzę już żadnej możliwości przyczepienia się – oczywiście, jak wspomniałem, ja wolę delikatnie ocieploną średnicę, której tu nie ma, ale to kwestia mojego „skrzywienia” vel gustu, a obiektywnie to właśnie 211-tki grają tak jak trzeba. Przy odpowiednich kolumnach radzą sobie z każdą muzyką, nawet gęstą klasyką, czy dynamicznym rockiem, a to dzięki fantastycznej rozdzielczości i przejrzystości.
Link do recenzji: Air Tight ATM-211 – Highfidelity.pl
Recenzja Air Tight ATM-211 w Soundrebels.com
Lampa w wydaniu ATM 211 wymaga pewnego przygotowania do odbioru jej estetyki. Nie iskrzy jak rasowy tranzystor, ale częstując nas swą magią, potrafi wywołać ciarki na naszych plecach. Czy u każdego i z każdym materiałem, to zależy od wrażliwości słuchacza i możliwości adaptacyjnych jego systemu. Dlatego jeśli macie chęć zakosztować czaru szklanych baniek rodem z miejsca uważanego za kolebkę High Endu, czyli Japonii, powinniście bez namysłu skontaktować się warszawskim SoundClubem.
Im dłużej słuchałem 211-ek, tym bardziej uzależniałem się od ich finezji i swobody, z jaką były w stanie oddać zarówno najcichsze szmer, jak i potężne tutti wielkiej orkiestry symfonicznej. Pozornie niewielka, w końcu to „tylko” 22W, moc staje się parametrem całkowicie pomijalnym, gdyż pomimo naszych usilnych starań w ciągu kilkunastodniowych odsłuchów nie tylko nie udało nam się zmusić ATMów do kapitulacji, lecz wręcz sami każdorazowo pierwsi rzucaliśmy ręcznik na ring. Pomimo braku typowego, a raczej stereotypowego lampowego ocieplenia Air Tighty ATM-211 oferują nader rzadko spotykane połączenie gładkości i selektywności z prawdziwą muzykalnością i spójnością formy a przy tym są na tyle transparentne, że wszystko zależy od pozostałych komponentów, tym bardziej, że intensyfikują ich charakter. Czy mamy zatem do czynienia z ideałem? Prawdopodobnie nie dla wszystkich odbiorców, i nie we wszystkich systemach, jednak dla mnie osobiście japońskie 211-ki w wydaniu Air Tighta są niesamowicie ideałowi bliskie a przy tym grając, tak jak grają, nie narzucają własnego charakteru pozwalając w pełni rozwinąć skrzydła towarzyszącym im komponentom. Są wręcz urzeczywistnieniem większości recenzenckich marzeń o urządzeniu będącym jednocześnie narzędziem pracy, jak i źródłem przyjemności podczas „cywilnych” odsłuchów. Konkluzja? Moja gorąca rekomendacja i zarazem jeden z najbardziej upragnionych … mroczny obiekt pożądania.
Link do recenzji: Air Tight ATM-211 – Soundrebels.com
Air Tight ATM-211
Nagrody
Zobacz także
Air Tight
Cennik
Cennik Air Tight
Link: Cennik Air Tight
Air Tight
Dealerzy
Dealerzy Air Tight
Link: Dealerzy Air Tight