Marten Oscar Trio
Recenzje
Recenzja Marten Oscar Trio w Hi-Fi i Muzyka
Oscary Trio mają dopracowaną górną średnicę, ale poza tym elementem trudno wskazać w ich brzmieniu coś naprawdę wyjątkowego. Zostało ono dostrojone bezpiecznie – bez żadnych szarży, eksperymentów, bez ekstrawagancji. Okazuje się, że taka prosta recepta może się świetnie obronić. Brzmienie oddaje ducha muzyki, i niezależnie od tego, czy preferujemy mocniejszą górę, twardszy bas, ostrzejsze kontury, czy cokolwiek innego – i tak docenimy harmonię, spójność i naturalność.
Jeżeli chodzi o różnice pomiędzy Duo i Trio, to dotyczą one przede wszystkim dwóch aspektów – jak można się spodziewać – basu i dynamiki. I tak, jak również można się spodziewać, są to różnice na korzyść podłogówek. Oscary Duo, co prawda, nie dawały podstaw do narzekania na niskie tony, ale koniec końców to tylko średniej wielkości monitory i pewnej bariery nie mają prawa (prawa fizyki, rzecz jasna) przeskoczyć.
Solidny bas, porządna makrodynamika i muzykalność składają się na dźwięk bardzo uniwersalny. Na Martenach można słuchać praktycznie wszystkiego. Owszem, słabe realizacje zostaną szybko odsiane, ale te, które pozostaną, dadzą mnóstwo frajdy ze słuchania. W szufladzie mojego odtwarzacza najczęściej lądowały nagrania fortepianowe, choć niemal równie chętnie sięgałem po klasyczny rock. Miłośnicy klimatów balladowych także nie będą zawiedzeni – wokale to mocny atut szwedzkich zestawów.
Oscar Trio to bardzo muzykalne kolumny. Skoro tak grają najtańsze podłogówki w ofercie Martena, to aż strach pomyśleć, co potrafią najdroższe. Przypuszczam, że producentowi chodzi o takie właśnie skojarzenie. Bo aby złowić grubą rybę (czytaj: klienta na flagowca), trzeba najpierw umieć zarzucić przynętę.
Link do recenzji: Marten Oscar Trio – Hi-Fi i Muzyka
Recenzja Marten Oscar Trio w Soundrebels.com
Niezależnie jednak, czy przed mikrofonami urzędowali wydziergani jegomoście, czy też struny akustycznego instrumentarium delikatnie muskały smyczkami członkinie Trio NOX Marteny oferowały szybki, świetnie poukładany i energetyczny przekaz. Nie próbowały przy tym udawać większych aniżeli są w rzeczywistości, więc też nie podejmowały prób przeskoczenia skali i wolumenu do jakich przyzwyczaiły mnie dyżurne, i zauważalnie większe Contoury 30 Dynaudio. Ot, wszystko zgodnie z prawami fizyki i logiką, czyli mniejsze kolumny – mniejszy dźwięk. Grunt, że nie odnotowałem żadnych oznak kompresji, czy też utraty rozdzielczości wynikających z przekraczających ich zdolności spiętrzeń blastów, growlu i riffów. Pełna kultura i zarazem swoboda artykulacji przy godnym klasycznych monitorów znikaniem ze sceny.
Kolejną, wielce pożądaną przez większość odbiorców cecha, jaką dane mi było zauważyć podczas bytności tytułowych podłogówek w moim systemie, była zaskakująco udana synteza iście analogowej plastyczności kreowanych źródeł pozornych z ich precyzyjnym zawieszeniem na trójwymiarowej i zazwyczaj dalece wykraczającej poza rozstaw kolumn scenie. Uniknięto tym samym pewnej ułomnej definicji muzykalności, gdzie „ładnie” idzie niestety w parze z nieco impresjonistycznym rozedrganiem i rozmazaniem brył, przez co niby wiemy co i gdzie gra, ale próbując skupić na owym czymś swoją uwagę czujemy się jak pozbawiony okularów astygmatyk. A tutaj wszystko się spinało i może nie tyle podkreślało, gdyż to jednak aspekt emocjonalno-barwowy wiódł prym, lecz utrzymywało wzorowy porządek na scenie.
A właśnie, skoro o porządku mowa, to zarówno na około-kakofonicznym, pełnym zgrzytów, dudnień i wrzasków materiale, jak i na zdecydowanie bardziej cywilizowanym, choć prądu niepozbawionym, jak daleko nie szukając „November” Dominica Millera dało się zauważyć, że Oscar Trio lubią grać na średnich i nieco wyższych poziomach głośności. Lubią, gdyż wtedy się „otwierają” oferując wspomnianą swobodę i witalność, dostarczając słuchaczowi pełen pakiet informacji zarówno o aurze otaczającej muzyków, jak i energii z właściwym rozłożeniem jej w słyszalnym spektrum.
Marten Oscar Trio to zaskakująco zdroworozsądkowa, niebyt absorbująca gabarytowo a przy tym przyjemnie uniwersalna propozycja dla wszystkich tych audiofilów i melomanów, dla których muzyka to przede wszystkim zbiór emocji i uzależniających melodii a nie miriadów pojedynczych dźwięków, które w ramach muzycznego DIY trzeba sobie w głowie złożyć w możliwie sensowną całość. Szwedzkie kolumny nie bawią się w rozbijanie każdego dźwięku na atomy, czy też serwowanie prezentacji tak wyostrzonych, że można się nimi ogolić, lecz wciągają słuchacza w barwny wir zdarzeń kojąc przy tym skołatane nerwy i pozwalając odpocząć przebodźcowanym zmysłom. Unikają jednak zbytniego przegrzania i przesłodzenia przekazu, więc nie ma obaw związanych z poluzowaniem, bądź wręcz objawiającą się przysłowiową bułą utratą kontroli najniższych składowych. Czy w związku z powyższym mógłbym z czystym sumieniem polecić je zawsze i wszędzie? Teoretycznie tak, jeśli jednak ktoś ponad wszystko umiłował latające żyletki i prosektoryjny chłód, to jednak sugerowałbym szukać dalej, gdyż pod tym adresem tego typu estetyki nie znajdzie.
Link do recenzji: Marten Oscar Trio – Soundrebels.com
Marten Oscar Trio
Nagrody
Marten Oscar Trio – Hi-Fi i Muzyka – Wyróżnienie Roku 2021

Link: Marten Oscar Trio – Hi-Fi i Muzyka – Wyróżnienie Roku 2021
Zobacz także
Marten
Cennik
Cennik Marten
Link: Cennik Marten
Marten
Dealerzy
Dealerzy Marten
Link: Dealerzy Marten