Skip to main content Skip to footer

Kora

Kora TB140

Kora TB140

Recenzje

Recenzja Kora TB140 w Audio

Kora TB140 gra w pewnym sensie bezbłędnie; tak jakby miał napisany program, który wykonuje w stu procentach.

Kiedy się już zaprzyjaźnimy z tym wzmacniaczem, niczym nas nie zaskoczy, będzie raczej utrwalał reputację urządzenia, które ma swój charakter, swoje priorytety, swoją logikę i zachowuje się absolutnie konsekwentnie.

To dźwięk ostatecznie spójny, zaaranżowany, dopieszczony. Jego wewnętrzne ciepło jest niezwykłe, znaczące i szlachetne. W pierwszym wrażeniu wcale nie jawi się jako dominanta.

Kora TB140 to nie tylko wzmacniacz, to "realizator" nagrań, jakby dostarczony do niego materiał był tylko surowcem, biegnącym w studio od muzyków do konsoli, ale o ostatecznym kształcie decyduje TB140, mając własny styl i upodobania.

Bas jest obszerny, rozciągnięty, zaokrąglony. Wysokie tony dyskretne, a mimo to zróżnicowane, koronkowe. Na pewno trudno określić ten dźwięk jako analityczny, bez względu na to, czy miałaby to być pochwała, czy przygana. Jest jednak nasycony, esencjonalny, bogaty, tak że po krótkiej akomodacji nie odczuwamy ograniczeń, lecz z nagrania na nagranie coraz bardziej zanurzamy się w tej "opowieści".

Oczywiście nie wszyscy muszą mieć wrażliwość skalibrowaną w taki sposób, a ci, którzy nie mają… nie powinni czuć się gorsi. Jednak dla wielu, którzy szukają właśnie takich nastrojów, TB140 może być wzmacniaczem wzorcowym.

Link do recenzji: Kora TB140 – Audio

Recenzja Kora TB140 w Hi-Fi i Muzyka

Jeżeli szukacie mocnego tranzystora, zdolnego wywołać lokalne trzęsienie ziemi, to nie ten adres. Za to wyrafinowanie, kultura i muzykalność TB140 są poruszające.

Konkluzja na początek? Nie, to zmyłka, bo powyższe stwierdzenie nie oddaje wartości tego wyjątkowego wzmacniacza. Szczegółowość i przejrzystość w niezbyt rozbudowanych fakturach to jakiś kosmos. Czy to zasługa „liniowego elementu” w postaci podwójnych triod, nie wiem, ale czystość dźwięku przywodzi na myśl lampowe przedwzmacniacze Audio Researcha. Trzeba jednak chwili, aby wejść w akcję i zanurzyć się w muzyce, ponieważ najpierw odczuwamy dystans i spokój. Zero agresji, wysiłku czy nawet napięcia. Ot, swobodne, niezobowiązujące granie. Zaraz potem pojawia się zdziwienie: skąd to wszystko się bierze? Ani góra, ani średnica nie atakują, a mimo to w tle zaczyna być słychać niezauważane dotąd drobiazgi. I znowu nie na tym polega cały cymes, bo bardziej do serca przemawia staranne wykończenie pojedynczych dźwięków, uderzeń w talerze czy szarpnięć strun.

Lampę jednak wytropiłem, choć nie na podstawie jej cech charakterystycznych, a wspomnianej na początku liniowości – pasmo jest równe jak stół. Ekspozycje, podkreślenia? Gdzie tam. W ogóle mówienie o zakresach to trochę nieporozumienie. Spójność i niepodzielność znów przywodzą na myśl elektrostat. Za nimi podąża płynność, dzięki której muzyka staje się procesem, nie obrazem. Odczuwamy nawet rozleniwienie, choć nie łączy się z nudą. To raczej relaks, coś w rodzaju transu, w który wpadamy mimowolnie, nie wiedzieć kiedy zahipnotyzowani przez wzmacniacz.

Kora najpierw przyciąga pięknem i wielobarwnością, a później robi z nami, co chce. Jeżeli któryś z zakresów ujawnia własny charakter, to bas. Idealnie pasuje do romantycznej reszty. Lubi zaskoczyć potężnym mruknięciem i głębią, pozostając przy tym przyjemnie sprężystym.

Barwa? Przepiękna, z oddaniem subtelności. I ciekawostka – bas. Na pewno nie brzmi tak na żywo, bo nie ma aż tak wielkich instrumentów, ale ja go kupuję. Oddanie akustyki i szczegółowość, dopieszczenie dźwięków – to już magia. A jednak wzmacniacz nie ściąga na siebie uwagi, pozostając dyskretnym pośrednikiem. W symfonice również pojawił się dopalacz, który dodał kontrabasom mięsistości i to chyba jedyne odstępstwo od prawdy. O całej reszcie można napisać, że znów jesteśmy na koncercie, choć w tutti należy się liczyć z pewnym ograniczeniem skali kontrastów – dynamika lekko się uśrednia.

Ten wzmacniacz mnie oczarował, choć nie jest uniwersalny i zapewne nie każdemu przypadnie do gustu. Jest jednak na tyle wyjątkowy, że nie musi. Jeżeli ktoś jest wrażliwy na tego rodzaju przekaz, to mając do dyspozycji 24000 zł chyba nie znajdzie podobnego czarodzieja. We mnie TB140 wzbudził niepokój, bo teraz już wiem, że muszę posłuchać droższych modeli. Przyznam, że trochę się tego obawiam. 

Link do recenzji: Kora TB140 – Hi-Fi i Muzyka

Kora TB140

Nagrody

Kora

Cennik

Cennik Kora

Link: Cennik Kora

Kora

Dealerzy

Dealerzy Kora

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Dowiedz się jak używamy plików cookies w naszej Polityce Prywatności.