Skip to main content Skip to footer

Jorma

Jorma Prime Power

Jorma Prime Power

Recenzje

Recenzja Jorma Prime Power w Hi-Fi i Muzyka

Flagowy model Jormy – Prime Power – wszystkie powyższe zalety zaprezentował z jeszcze większą pewnością. Odniosłem wrażenie, że przy tym samym poziomie wysterowania wzmacniacza teraz było głośniej. I to pomimo faktu, że kabel podpinałem przecież do źródła. Być może wynikało to z bardziej dosłownego akcentowania potęgi basu, a może z wyraźniejszego rysunku szczegółów. Prime podąża w tym samym kierunku co Origo – naświetla dźwięk zastany, ale robi to nieco odważniej, z high-endową dojrzałością i finezją. Najwyższe modele zasilające Jormy to produkty solidne i budzące szacunek. Ich największym atutem jest to, że nie próbują podrasować dźwięku, lecz zostawiają go takim, jaki jest. Raz jeszcze okazuje się, że najwięcej można osiągnąć w, teoretycznie przynajmniej, najprostszy sposób. Przysłowiowy brak charakteru własnego to cnota, o której nie wszyscy producenci kabli pamiętają. Osób poszukujących tak rozumianej neutralności Origo i Prime na pewno nie zawiodą.

Kable zasilające Jormy powinny zainteresować posiadaczy systemów, w których nie trzeba już niczego poprawiać, a jedynie podkreślić klasę i neutralność. Jak to w ekstremalnym high-endzie bywa, na taki zakup będą mogli sobie pozwolić jedynie nieliczni.

Link do recenzji: Jorma Prime Power – Hi-Fi i Muzyka

Recenzja Jorma Prime Power w Highfidelity.pl

Z Jormami w torze brzmienie systemu staje się bowiem niesamowicie wciągające, naturalne, płynne. To już nie jest słuchanie muzyki, to jej doświadczanie. Jasne, że nie na poziomie intymności możliwym jedynie w czasie odbioru muzyki na żywo, ale o tyle wyższym niż z jakimikolwiek innymi, znanymi mi kablami, że również przy każdej kolejnej płycie natychmiast po jej rozpoczęciu świat wokół przestawał istnieć, liczyła się wyłącznie muzyka i emocje jakie z sobą niosła.

Kompletnie nie miały znaczenia: bas, średnica, wysokie, dynamika, dociążenie, barwa, balans tonalny – każdy z tych elementów po pierwsze był na poziomie, jakiego z mojego systemu jeszcze nie słyszałem, po drugie był dokładnie taki, jak trzeba, by stworzyć tę wciągającą, organiczną całość. I właściwie kogo obchodzą te wszystkie audiofilskie określenia gdy przed człowiekiem, w jego pokoju materializują się po kolei Miles Davis, Eva Cassidy, czy Luciano Pavarotti, dając prywatny koncert?! Mnie na pewno nie!

O tym, że (spięte Jormami) dostarczały spektakl muzyczny na kosmicznym poziomie, nawet nie wspominam. I za każdym razem, w każdym systemie niezależnie od jego wartości, łączące poszczególne komponenty Jormy pozwalały, by wszystkie różnice były pokazane jak na dłoni. Niczego nie zmieniały, nie uśredniały, nie ukrywały, nie podkreślały żadnych elementów – były tak przezroczyste jak to możliwe. I każdy, ale to każdy system wyraźnie dzięki nim zyskiwał – i mój, i już ze trzy razy droższy z Nagrą oraz Soulution, i Koda z AudioTekne. Nie zauważyłem, by kable próbowały któremukolwiek narzucać swój charakter. Każdy grał po swojemu, tyle że lepiej niż spięty innymi kablami.

Produkty Jormy nie sprawiły, że stałem się fanem testowania kabli, podobnie jak nie sprawił tego Hijiri – również dlatego, że trudno mi sobie wyobrazić inne kable, które byłyby tak przezroczyste jak te. Czy wyjaśniły mi dlaczego kawałek drutu jest wyceniony podobnie jak całkiem wysokiej klasy samochód (to nie przytyk akurat do Jormy, tylko stwierdzenie odnoszące się [zwłaszcza] do kabli w ogólności)? Także nie. Pomijając jednakże kwestię ceny – jak to mówią, istotnej tylko dla tych, których na coś nie stać – nie zawaham się napisać, że to najlepszy zestaw okablowania jaki zdarzyło mi się u siebie gościć.

Wiele ocen w audio jest absolutnie subiektywnych i nie inaczej będzie w przypadku mojego twierdzenia, które brzmi: kable Jormy są najlepsze ponieważ mają najmniejszy wpływ na brzmienie systemu. Nie kupujcie państwo tych kabli, jeśli musicie coś poprawiać, czy zmieniać w brzmieniu waszego zestawu. Jeśli natomiast chcecie usłyszeć jego pełny potencjał to jak najbardziej Jorm Prime i Statement powinniście posłuchać. Najlepiej w komplecie. I ja coś takiego piszę o drutach za ponad 200 tysięcy (para głośnikowych, 2 interkonekty i 3 sieciówki)?!! Ano piszę. Nie mam wyjścia, skoro tak to właśnie odbieram.

Link do recenzji: Jorma Prime Power – Highfidelity.pl

Recenzja Jorma Prime Power w Soundrebels.com

Wystarczyło bowiem tylko sięgnąć po oparte na naturalnym i pozbawionym amplifikacji instrumentarium „Bach Trios”, gdzie Yo-Yo Ma, Chris Thile i Edgar Meyer pomimo pozbawionego dynamicznych ekstremów repertuaru czarują bogactwem wybrzmień i iście koronkowa ornamentyką. Jorma skupiała uwagę słuchaczy na wykonawcach i ich wirtuozerii informacje o akustyce serwując jako nierozerwalną i obowiązkową składową, lecz składową o niekoniecznie pierwszoplanowej roli. Z kolei za cechę kluczową szwedzkiego przewodu należy uznać brak jakichkolwiek tendencji do tzw. „robienia” dźwięku, czyli własnej i niekoniecznie zgodnej z oryginałem interpretacji reprodukowanego materiału. Dlatego bez najmniejszych problemów jesteśmy wskazać natywne cechy każdego z instrumentów i zarazem potwierdzić zgodność ze znanymi z codziennego życia wzorcami. 

Ba, śmiało można wręcz mówić o uzależniającym wyrafinowaniu i pewnej, wrodzonej elegancji na wzór dawnych, nieodżałowanych mistrzów sceny pokroju Adama Hanuszkiewicza, czy Gustawa Holoubka, których słuchało się z przyjemnością niezależnie od tego co dostali do przeczytania. Może to dziwnie zabrzmi, ale tak, jak obaj ww. Mistrzowie mogliby recytować książkę telefoniczną a słuchałoby się ich z przyjemnością, czy wręcz rozkoszą, tak i w towarzystwie Jormy trudno szalenie trudno znaleźć repertuar (Disco Polo pozwolę sobie litościwie pominąć, gdyż uważam je za swoistą anomalię, aberrację, czy wręcz patologię a nie gatunek muzyczny), który mógłby odstręczyć, czy też powodować chęć przełączenia na coś innego. Prime potrafił bowiem za każdym razem zaintrygować, zachęcić do pozostania przed głośnikami i sprawdzenia cóż też czai się za kolejnym akordem. 

W ramach podsumowania pozwolę sobie stwierdzić, że Jorma Prime Power jest niejako zaprzeczeniem stereotypowego wizerunku High-Endu a zarazem kwintesencją owego segmentu w możliwie najlepszym wydaniu. Jej pojawienie się w systemie nie powoduje bowiem niezdrowej ekscytacji, opadu szczęki, wyrywania z kapci i poznawania ulubionych nagrań na nowo. W zamian za to otrzymujemy jakże upragniony spokój ducha i umiejętność cieszenia się chwilą będące zarazem potwierdzeniem trafności wyboru. Wreszcie możemy przestać nerwowo kręcić się w fotelu, szukać dziury w całym i kombinować co by tu jeszcze zmienić, poprawić. Po prostu wreszcie możemy delektować się dobiegającymi naszych uszu dźwiękami i to w jakości, jakiej od dawna szukaliśmy. Czy trzeba czegoś więcej do pełni szczęścia? Na chwilę obecną przewrotnie powiem, że tak … Więcej czasu na słuchanie. Tylko tyle i aż tyle. 

Link do recenzji: Jorma Prime Power – Soundrebels.com

Zobacz także

Jorma

Cennik

Cennik Jorma

Link: Cennik Jorma

Jorma

Dealerzy

Dealerzy Jorma

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Dowiedz się jak używamy plików cookies w naszej Polityce Prywatności.