Boulder 2160
Recenzje
Recenzja Boulder 2160 w Audio
W mojej ocenie Boulder jest lepszy od wszystkich wzmacniaczy, jakie poznałem, jakie testowaliśmy, właśnie pod względem transparentności towarzyszącej bardzo wysokiej mocy. Wszystkie kolejne zalety to już konsekwencje tego prostego, a jakże trudnego do osiągnięcia związku.
Począwszy od dynamiki i kontroli basu, poprzez rozdzielczość i przejrzystość, aż po barwę i subtelności – niemal nic nie jest własną kreacją Bouldera, lecz wprost wynika z neutralności w każdym wymiarze, czyli ekstremalnie niskich zniekształceń każdego rodzaju.
Boulder jest niewzruszony w swojej równowadze, autorytecie, konkrecie, a zarazem drobiazgowo niuansujący – co można poczytać nawet za subtelność, tyle że znowu jest to tylko i aż precyzja. A w dźwięku precyzja wymaga szybkości. I ta jest niebywała, chociaż Boulder niczego nie przyspiesza i nie skraca.
W zupełnie bezbolesny, początkowo niezwracający uwagi sposób Boulder wydobywał z nagrań najdrobniejsze detale, smaczki, pogłosy. Niczego też nie eksponował, nie wyostrzał – po prostu pokazywał.
Tak prezentuje się prawdziwie ogromna dynamika – nie w porywczości i jaskrawości, lecz w pełnej czytelności, oczywistości, naturalności. Nie brakowało soczystości, namacalności i bliskości w nagraniach mających taki potencjał, chociaż z organizacją przestrzeni, lokalizacjami, akustyką bywało bardzo różnie, tak jak powinno, z tym wspólnym mianownikiem, że w każdym przypadku było więcej informacji, a jednocześnie żadnej przesady, ścisku i nerwowości Idealna dyscyplina zamienia się w grację, a nie w skrępowanie.
Jeżeli już doszukiwać się jakiegoś charakteru, to w zakresie średniotonowym byłoby to wyrafinowane i rzadko spotykane połączenie lekkości, świeżości, przejrzystości z odrobiną miękkości.
Natomiast w zakresie niskotonowym nie będzie żadnych amorów. Już w pierwszej próbie – oczywiście na znanym mi nagraniu – zrozumiałem, z czym mam do czynienia, ale mogę sobie wyobrazić, że innym zajmie to trochę czasu. Bas może wydawać się szczupły, ostrożny, niedoważony… jednak będzie to tylko zapowiedź mocnych uderzeń, niskich zejść, czasami dłuższych pociągnięć.
Link do recenzji: Boulder 2160 – Audio
Recenzja Boulder 2160 w Wstereo.pl
Szukając jednego słowa na określenie tego brzmienia, znaleźliśmy takie: relaks. Ale to relaks na najwyższym poziomie, relaks w wersji ultra. Bo mimo tego, że muzyka płynęła płynnie i przyjaźnie, to nie umykały żadne szczegóły ani niuanse, słychać było absolutnie wszystko: wybrzmienia, artykulację, aurę pogłosową. Głosy z płyty Bobby’ego McFerrina „Vocabularies” nie straciły ani odrobiny z barwności i bogactwa zyskując na obecności.
To już nie był relaks, muzyka zwracała na siebie uwagę niemal każdą nutą, utwardziła się, wykonturowała, nabrała jeszcze większej jędrności. Bas się skrócił, góra nigdzie się nie chowała, wszystko zaczęło się dziać jeszcze szybciej. Choć w dalszym ciągu miała ten A-klasowy pierwiastek, średnica nie do końca straciła ciepło, nie było mowy o suchości czy braku wypełnienia, Boulder nie dał się do końca zdominować, choć było to już mocno inne granie niż na samym początku.
No i na koniec wielogodzinnych odsłuchów postanowiliśmy porównać samą końcówkę Bouldera do czegoś jeszcze bardziej ekstremalnego – prawie dwukrotnie droższych monobloków Soulution 701. Znam brzmienie tańszej końcówki szwajcarskiej firmy i obawiałem się, że będzie już za wiele „tego dobrego”, że dźwięk stanie się zbyt suchy, za zimny, konturowy a jego rozdzielczość i hiperszczegółowość stanie się mecząca. Bardzo się zdziwiłem, bo zmiany były raczej subtelne. W barwie zmieniło się chyba najmniej, natomiast brzmienie zyskało dodatkową kontrolę, dźwięki zostały jeszcze stabilniej osadzone nie tylko w przestrzeni, ale także w domenie czasowej, wyraźniejszy był moment ataku, nabierania masy, wybrzmienia i zakończenia.
Zastanawiałem się, która z konfiguracji podobała mi się najbardziej? I mam kłopot z jednoznaczną odpowiedzią. Każdy z torów ze wzmacniaczem Bouldera może się podobać, choć ma inny charakter. Można z tego pieca uzyskać absolutnie relaksujący, miękki, spokojny dźwięk lub stworzy neutralny system, któremu nie brakuje szybkości i zadziorności. To bardzo dobrze świadczy o przejrzystości tego urządzenia. Ma on jednak swoje cechy, bo nawet z ekstremalnie rozdzielczymi i neutralnymi komponentami (Hansen, DCS, Soulution) brzmienie nigdy nie było maksymalnie wykonturowane, chłodne i wyczynowe. Mam też wrażenie, że za ten charakter bardziej odpowiada preamp niż końcówka mocy, która jednak też zawsze każe nam pamiętać, że pracuje w klasie A. Chciałbym mieć taki wzmacniacz w domu.
Link do recenzji: Boulder 2160 – Wstereo.pl
Recenzja Boulder 2160 w Hi-F+
The Boulder 2110 preamp and 2160 power amps are among the heaviest and most expensive amplifiers we have ever tested at Hi-Fi+. They are also in the absolute top class in everything else, too. They are built to last (and survive anything up to and possibly including a direct hit by a meteor) and they make almost everything else sound like it’s compromised somehow. This brings a new definition to the terms ‘transparency’ and ‘accuracy’ in audio amplification. If you have the rest of the system to match and the wherewithal to own, house, and use these amps, the latest Boulder duo makes a fine case for being among the best there is.
The Boulder pairing brings an overarching sense of structure and order to the sound. You can tell this almost immediately, because almost immediately you feel the need to present the amplifiers with ‘threat’ level music played lustily. I went with Rachmaninov’s Symphonic Dances [Telarc] followed swiftly by ‘Chameleon’ by Trentemøller [The Last Resort, Poker Flat], played ‘catch the cones’ loud on a pair of full range YG loudspeakers, streamed through a Naim UnitiServe into a dCS player. Nothing was out of place (except possibly my ear drums), despite the presence of architecturally challenging bass notes and the kind of dynamic range that most amps cower from. In lesser amps, ‘structure’ and ‘order’ can go hand-in-hand with ‘ponderous’. Not this time – the sealed box speakers would show up any limitations here, and there were none.
Moving away from less frisky music and on to the kind of sounds one might listen to on a day-to-day basis, it’s still clear we are dealing with something ahead of the game. Every aspect of performance, both in terms of musical delivery and expressing that through the usual audiophile terminology, was so well covered by this Boulder pairing, it becomes almost churlish to mention them. Pick an aspect of performance (for example, vocal articulation), pick out a recording that highlights that aspect of performance (say, ‘Lucky’ by Kat Edmonton) and listen to the Boulder make it seem more correct than you’ve probably ever heard before. Then repeat the process for detail, soundstaging, dynamics, dynamics of all magnifications, and so on. Basically, unless you were already pitching one of the handful of world-class amplifiers that also make the grade, this Boulder pairing will simply redefine what you though possible from your audio system. Expensive doesn’t seem so expensive when it’s done right!
Link do recenzji: Boulder 2160 – Hi-Fi+
Boulder 2160
Nagrody
Zobacz także
Boulder
Cennik
Cennik Boulder Amplifiers
Boulder
Dealerzy
Dealerzy Boulder Amplifiers