Boulder 1161
Recenzje
Recenzja Boulder 1161 w Hi-Fi i Muzyka
No i jest kłopot. Boulder 1110/1161 to wzmacniacz, o którym… trudno coś napisać. Prezentuje tak szeroko rozumianą poprawność, że każdy gatunek muzyczny można skwitować krótkim: jest dobrze. Z tą uwagą, że owo „dobrze” to poziom, przy którym w zasadzie nie da się nic skrytykować. Muzyka brzmi tak, jak powinna.
W Boulderze solidne zasilanie, przezroczystość toru i ograniczenie ingerencji w sygnał eliminuje podbarwienia i ewentualne cechy własne. Pozostaje tylko jedno: dynamika, która jak na deklarowane 150 W jest zjawiskowa! Barwa wydaje się obiektywna, co akurat trudno stwierdzić na podstawie ciężkiego grania. Dopiero kiedy przejdziemy do rzadszych, choć nadal rockowych aranżacji, szybko docenimy duet z linii 1100. Mimo różnic między nagraniami, ich klimatem, ujęciami przestrzennymi czy kształtowaniem barwy docenimy precyzję. Każdy dźwięk ma swoje miejsce i czas. Nie wychodzi poza określone ramy.
Symfonika sprawia, że jednak cofam zastrzeżenia do przestrzeni. W sumie to nie wiem, o co mi chodziło. Może prosty popowy materiał, a jeszcze bardziej ostre granie wcale nie muszą przesuwać ścian? Bo orkiestra jest wyświetlona tak realistycznie, że widzę przed sobą salę filharmonii, nie soundtrack. A może się przyzwyczaiłem do bardziej efekciarskich projekcji? Nie wiem; wiem za to, że neutralność osiąga tu poziom bliski wzorca. To nie jest nadrealizm, tylko zrównoważony obraz, którego autentyczność odbiera się podświadomie. 1161 dysponuje mocą, dzięki której do słuchacza dociera energia ataku blachy, a nawet inicjacja ruchu smyczka.
W high-endzie znajdziemy mnóstwo spektakularnych sprzętów. Możemy nawet dojść do wniosku, że taka jest większość. Ale warto pamiętać, że im dana cecha brzmienia mocniej uderzy w pierwszym kontakcie, tym pewniej zacznie przeszkadzać po długim czasie. Producenci o tym wiedzą i mierzą się z tym problemem na co dzień. Jedni z nim walczą, inni celowo uwypuklają to i owo, komponując firmowe brzmienie. Boulder go nie ma. Każdy aspekt prezentuje na takim poziomie, że narzekać na niego będą tylko krytycy z niewielkim doświadczeniem. Zakładam, że podążając w górę cennika, będziemy otrzymywać coraz więcej atrakcji, rozłożonych proporcjonalnie na wszystkie kategorie brzmienia. Jeżeli tak, to chyba już rozumiem wyjątkowość oferty Jeffa Nelsona.
Link do recenzji: Boulder 1161 – Hi-Fi i Muzyka
Recenzja Boulder 1161 w Highfidelity.pl
Bas akustyczny z kolei to kapitalnie oddana barwa i faktura instrumentu. Rzecz w precyzji, a nie jakimkolwiek podbarwianiu – Boulder nie ma żadnych skłonności w tym kierunku. Dostajemy z nim to, co zarejestrowano w nagraniu i nic więcej. Większe niż w przypadku elektrycznego basu znaczenie miały tu długie, pełne wybrzmienia. I te 1161 potrafił oddać doskonale – jeden z utworów kończy się właśnie takim ciągnącym się niemal w nieskończoność wybrzmieniem nagranym do samiuteńkiego końca kiedy już bardziej czuć drganie powietrza niż faktycznie słychać dźwięk, a Boulder potrafił to tak właśnie pokazać.
Tak wierna prezentacja nagrań przyczyniała się do potęgowania wrażenia uczestnictwa w spektaklu, czy to zarejestrowanym na żywo, czy w studio. Tym bardziej, że całe pasmo pokazywane było w równie wierny i przekonujący sposób, jak jego dolna część. Średnica nie była tak aż namacalna, obecna, tak barwna jak z moimi ukochanymi wzmacniaczami typu SET. Ale jak to w audio – Boulder oferuje wiele elementów, których nie dostaniemy z SET-ami – w samej średnicy to kwestia niesamowitej czystości i przejrzystości, kapitalnej rozdzielczości dającej dostęp do niebywałej ilości informacji, ale gdzieś im również ustępuje.
Góra pasma z kolei była równie czysta, dźwięczna i otwarta jak z dobrymi wzmacniaczami triodowymi SE, choć jej charakter nie był może tak delikatny, czy „słodki” jak z tymi ostatnimi. Tyle, że gdyby był nie pasowałby raczej do całej niezwykle spójnej wizji wybitnie wiernego (nagraniom) dźwięku, która wydaje się być celem nadrzędnym dla inżynierów Bouldera.
Wzmacniacz 1161 kontynuuje tradycję niezwykle czysto, precyzyjnie grających urządzeń Bouldera, imponuje w zakresie dynamiki i doskonałej kontroli kolumn, serwuje kapitalną rozdzielczość i jest przy tym gładki, spójny i naturalny. Firmowy przedwzmacniacz jest jego doskonałym uzupełnieniem, ale jak pokazały moje próby, inni, mniej kosztowni partnerzy też wchodzą w grę, a doskonałe rezultaty można uzyskać nawet z niezbalansowanymi źródłami :) To kapitalny, bardziej poręczny, choć niestety nadal drogi wzmacniacz o ogromnych możliwościach.
Link do recenzji: Boulder 1161 – Highfidelity.pl
Boulder 1161
Nagrody
Zobacz także
Boulder
Cennik
Cennik Boulder Amplifiers
Boulder
Dealerzy
Dealerzy Boulder Amplifiers